Żadne słowa nie są w stanie opisać grozy, która ogarnia nas w głębi duszy z powodu zbrodni wojennych popełnionych w Mariupolu, Buczy i całej Ukrainie. “Jak mogło się to wydarzyć w Europie w XXI wieku?”, pytamy.
Znam kobiety i mężczyzn, którzy wrócili z wojny w Wietnamie. Wrócili absolutnie zdewastowani przez potworne zbrodnie, których dokonali na niewinnych ludziach – często ich ofiarą padały kobiety, dzieci i starsi. Czytałem, że większa była liczba amerykańskich weteranów, którzy popełnili samobójstwo po wojnie niż tych, którzy zginęli w walce. Nie byli w stanie pojąć, co skłoniło ich do popełnienia takich potworności i nie byli w stanie żyć z nimi na sumieniu. Więc pozbawili siebie życia.
Czy nie byli oni normalnymi, dobrymi ludźmi? Dobrymi? Nie. Normalnymi? Tak! Zło, którego jesteśmy zdolni dokonać jest normalne. Jeżeli okrucieństwa popełnione w Buczy i innych miejscach dowodzą czegokolwiek, to tego: to, co Biblia mówi o głębi naszego moralnego zepsucia i grzeszności, jest absolutnie prawdziwe. Od Auschwitz, przez Mi Lai, po Kabul, Damaszek i po Buczę – miejsca i daty się zmieniają, ale zło pozostaje bez zmiany. Przez wieki różne reżimy popełniały straszliwe zbrodnie i poprzez wieki kolejne rządy szukały sposobów, by uchronić nas przed ich powtórzeniem. Zawsze staraliśmy się ograniczać zło i poprawiać naszą naturę poprzez polityczne i społeczne programy, technologię, naukę, filozofię, psychologię, kulturę i sztukę.
Jednak historia pokazuje, że żadne z tych rozwiązań nigdy nie działało. Dlaczego? Bo nie są w stanie zmienić naszej natury.
Zmiana naszego osobistego ukierunkowania na zło nie dokona się dzięki działaniu żadnych instytucji. Tylko Pan może dać nam nowe serce i włożyć w nas nowego ducha. Tylko On może usunąć z nas serce z kamienia i dać nam serce z ciała, które może nas powstrzymać przed popełnieniem najbardziej przeraźliwych zbrodni.
Czy mamy odwagę skonfrontować się z naszym złem i przyjąć prawdę?
Ci z nas, którzy nigdy nie byli konfrontowani z tkwiącym w nas złem, mają przed sobą poważne wyzwanie. Potrzebujemy z całą uczciwością zapytać siebie, czy chcemy być uwolnieni od mocy złej natury działającej w nas – natury, która może dochodzić do głosu, wybuchać i popełniać najgorsze zbrodnie, jeśli jesteśmy umieszczeni w sprzyjających okolicznościach i otoczeni przez ludzi, którzy pobudzają nas do ich popełnienia. Moc do przezwyciężenia tego zamieszkującego w nas zła jest dostępna dla każdego, kto wyrzeknie się swoich grzechów i zawoła do Mesjasza Jeszui. On obiecuje:
Pokropię was czystą wodą, i będziecie czyści od wszystkich waszych nieczystości i od wszystkich waszych bałwanów oczyszczę was. I dam wam serce nowe, i ducha nowego dam do waszego wnętrza, i usunę z waszego ciała serce kamienne, a dam wam serce mięsiste. (Ezechiela 36:25-26)
Jeszua oczyszcza nas i umożliwia nam kochanie Boga z całego naszego serca, duszy, umysłu i siły oraz kochanie naszych bliźnich jak samych siebie.
Niemal 2000 lat temu żydowski naśladowca Mesjasza Jeszui (Jezusa) o imieniu Paweł napisał pewne bardzo surowe i niewygodne słowa o samym sobie, a także o każdym z nas.
Wiem tedy, że nie mieszka we mnie, to jest w ciele moim, dobro…. Albowiem nie czynię dobrego, które chcę, tylko złe, którego nie chcę… Nędzny ja człowiek! Któż mnie wybawi z tego ciała śmierci? (Rzymian 7:18, 19, 24)
Paweł miał w sobie szczerość i uczciwość, by zadać sobie te trudne pytania. I Paweł znalazł odpowiedź, której pragnął i potrzebował.
Bogu niech będą dzięki przez Mesjasza Jeszuę (Jezusa Chrystusa), Pana naszego! (Rzymian 7:25)
Ci, którzy jeszcze nie przyjęli od Jeszui przebaczenia i mocy do transformacji życia – czy jesteśmy wystarczająco uczciwi, by przyznać się do zła, które w nas drzemie? Czy mamy prawdziwe pragnienie, by się zmienić? Czy jesteśmy gotowi zwrócić się do jedynej Osoby, która może nam pomóc?
Avi Snyder