O czym świadczy holokaust?

Podczas II Wojny Światowej zginęło około 6 milionów Żydów. Połowa z nich to byli Żydzi z Polski. Ponadto życie w tym straszliwym czasie straciły 3 miliony polskich obywateli, którzy nie byli Żydami. Jak w ogóle możemy próbować zrozumieć tę katastrofę? Co tragedia tej miary mówi nam o naturze ludzkości?

Świat przekonuje nas, że z natury ludzkie zwierzę jest zasadniczo dobre. „Jeżeli dysponujemy odpowiednimi narzędziami, mamy odpowiednie okoliczności i właściwą zachętę, wtedy na wierzch wychodzi ta podstawowa dobroć, która tkwi w nas głęboko i używana jest dla dobra nas wszystkich”. Mniej więcej coś takiego słyszymy.

Ale w takim razie co z Holokaustem? Mówi się nam:

„To była aberracja, nienaturalne straszne zdarzenie w biegu historii człowieka. Tego koszmaru dokonały potwory ludzkie, a nie normalni ludzie”.

            Jednak zarówno Biblia jak i cała historia świadczą o czymś innym: „Serce jest zdradliwsze niż wszystko inne i niepoprawne” (Księga Jeremiasza 17,9). Nieważne, jak się sami sobie wydajemy dobrzy i nieważne, jak bardzo mamy nadzieję, że dobrzy jesteśmy, w sercach ludzkich mieszka choroba zwana grzechem. Jeżeli grzech swobodnie rozprzestrzenia się w społeczeństwie, nie ma wówczas limitów dla brutalności, którą ludzie rozpętują względem siebie i względem innych. Biblia mówi, że potrzebujemy zostać uratowani od grzechu, który mieszka w nas wszystkich.

            Biblia mówi nam także, że sami siebie nie możemy uratować, a Holokaust jest potwierdzeniem tej otrzeźwiającej prawdy. Nie możemy usprawiedliwiać się przekonaniem, że Holokaust miał miejsce, ponieważ nowe „ciemne wieki” nagle zstąpiły na ziemię. Nauka
i technologia gnały naprzód. Sztuka i kultura przeżywały rozkwit. Filozofia i psychologia dostarczały nowego wglądu w to, jak myślimy, w co wierzymy, z jakich motywacji działamy. Ale żaden postęp nie powstrzymał Holokaustu. Pomimo naszych osiągnięć ludzka kondycja
i serce człowieka pozostały takie same.

            Holokaust odebrałby nam wszelką nadzieję, gdyby nie fakt, że jest nadzieja
w przesłaniu Biblii zwanym Ewangelią albo Dobrą Nowiną. Bóg obiecuje: „Dam wam serce nowe i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza, odbiorę wam serce kamienne, a dam wam [nowe] serce z ciała” (Księga Ezechiela 36,26). Jezus Mesjasz umarł jako zastępcza zapłata za nasze przestępstwa, a następnie powrócił do życia, dokładnie tak, jak to Pisma Hebrajskie (Stary Testament) zapowiadały. Gdy prosimy Go, by wybaczył nam i nas zmienił, On daje nam nowe serce, które działa w podwójnie cudowny sposób. To nowe serce chroni nas przed dokonywaniem zła w przyszłości oraz daje nam dostęp do przebaczenia za zło, którego dokonaliśmy w przeszłości.

Jakiś czas temu żydowski wierzący w Jezusa oraz niemiecki wierzący w Jezusa stali obok siebie, opowiadając historie swojego życia tłumowi ludzi zebranych w sali wykładowej w Budapeszcie. Mówili o wspólnej miłości dla narodu żydowskiego, którą mają ze względu na wspólną miłość do Jezusa, żydowskiego Mesjasza i Zbawiciela narodów. W tej krótkiej chwili Holokaust udowodnił, że Bóg jest Bogiem rzeczy niemożliwych. On może przemienić dawnych wrogów w przyjaciół, a nawet uczynić ich „rodziną”.

            Holokaust udowadnia co najmniej jeszcze jedną bardzo ważną prawdę Biblii i Dobrej Nowiny. Jest dowodem na to, że żadna dziedzina ludzkiej tragedii nie jest poza zasięgiem ponadnaturalnego Bożego działania. Żadna ciemność nie powstrzyma Jego światła i miłości przed wnikaniem w ludzkie życie. Rachmiel Frydland, Vera Schlam, Eliezar Urbach, Rose Price, Manfred i Laura Wertheim – to tylko kilka nazwisk spośród wielu Żydów i Żydówek, którzy przeżyli koszmar Holokaustu, a następnie odnaleźli pokój, gdy stali się naśladowcami Mesjasza Jeszui.

            A więc czego dowodzi Holokaust? Dowodzi on tego, że potrzebujemy być uratowani. Dowodzi, że nie jesteśmy w stanie uratować siebie samych. I dowodzi także tego, że Bóg może dotknąć naszych serc i zmienić nasze życie nawet w czasie największej ciemności.

Holokaust to osobisty, niepokojący temat. Bardzo chcemy usłyszeć, co Ty o tym myślisz. Podziel się swoją opinią.

Kontakt:

1 komentarz do “O czym świadczy holokaust?”

  1. Tam gdzie przemoc
    Matka synka żegnała,
    Błogosławiła na drogę.
    Szedł na wojnę z wrogiem.
    Czekała.
    Wierzyła, że wróci.
    Nie wrócił.
    Los na obce ziemie go rzucił.
    Leżał ranny obok wroga[ruska] swego.
    Dziecka rączka mała dotknęła go…
    Drgnął. Lekko oczy otworzył.
    Resztą tchu chciał wydobyć ręką broń.
    Skonał.
    Niemiec i Rusek[wróg] dla niej.
    W małych oczach dziecka,
    śmierć ta zastygła.
    WIDZI JĄ KAŻDEGO DNIA.
    Dzisiątki lat minęło.
    Nie zapomniała.
    WIDZI I MYŚLI DZIŚ INACZEJ.
    To był Człowiek –
    zmuszony przemocą do walki –
    ukochany syn matki.
    Nigdy go nie zobaczyła.
    I NIE WIE GDZIE ON SPOCZYWA.

    E.H.M. (luty 2019)
    c.d.
    A ja wiem. Moja matka grzebała ich tam, gdzie leżały.
    I
    Tak, jak wtedy wydaję niemy krzyk!
    Po latach wróg staje się – Człowiekiem.
    Tylko serce Matki, to zrozumie.
    Bóg jest sędzią sprawiedliwym. (2021-91-23; 17:43)

    Moje oczy wiele widziały i ciało wiele cierpiało, lotnisko wojenne od naszego gospodarstwa około 300-400m. Przysposobione w czasie wojny, na polskich ziemiach przez rusków. Lądowały i startowały samoloty w większości ruskie. Życie tracili oba narody, a najbardziej poszkodowani byli okoliczni mieszkańcy, płonęły całe posiadłości. Za opatrzenie ran żołnierza niemieckiego [przez mamę], który ocalał z płonącego samolotu i znalazł się w naszej stodole, ruscy 'bojcy’,chcieli zastrzelić mamę. Powiedziała im :” Gdybyś ty był ranny tobie też pomogłabym”- słyszałam jak mama mówiła do cioć moich. Takie krótkie wspomnienie z jednej sytuacji. Moje dzieciństwo jak i innych dzieci w tamtym okresie – strach, głód i ciągłe ucieczki, chowanie się po lasach i odległych mokradłach. Trochę odbiegałam od tematu, ale to tez „holokaust” w innej formie. Można o tym przemilczeć, ale pamięć mówi 'nie’.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz